Dziesięć lat temu.
SW 400 w Zile zapowietrzał się. Nowe filtry, odstojnik - nic. Zamiast rurki metalowej ze zbiornika do pompki - przewód elastyczny nowy - nic. Z braku innych pomysłów, zakleiłem wszystkie śrubunki silikonem - nic. Zworek przelewowy pompy nowy - nic. Pompa zasilająca nowa - nic. Średnio co pięć kilometrów postój i pompowanie. Traf chciał, że zatrzymał się blisko sklepu w którym kupiłem pompę. Zaraz po zwyczajowym dzień dobry, zaproponowałem człowiekowi zmianę branży z motoryzacyjnej, na bieliznę damską. O mało co, doszłoby do mordobicia. Po wymianie tych uprzejmości, dał mi radę(za jakiś czas, okazało się, że dobrą), miałem najpierw zrobić porządek w swojej starej instalacji paliwowej, a dopiero po tym, przypier....ć się do jago nowej pompy zasilającej. Przyszedł czas na definitywne rozwiązanie problemu. Od początku, po sztuce, sprawdzanie instalacji.
W jednym z oczek, w przelotce, było kurze pióro !? Takie zwykłe, białe, z osiem centymetrów długie. Wyrok w trybie doraźnym - kara śmierci dla wszystkich kur na podwórku. Jakbym wrócił do domu wieczorem, wyrok bym wykonał w kurniku. Wróciłem w dzień. Puściłem się za kilkoma, ale w biegu były lepsze ode mnie. Dzięki temu przeżyły,a mnie nerwy przeszły. Do dziś nie wiem jakim prawem to pióro znalazło się w moim paliwie.