Bilans wychodzi dla mnie raczej korzystnie. Miałem się nie odzywać w sumie, ale gaduła jestem.
Pamiętam pierwsze zapasy które robiłem. To był 1996 rok. Suchary bieszczadzkie z kminkiem. Wtedy chyba internetu nie było, tylko telefony. Nigdzie ich nie było, fizycznie. W Armii były, w cywilu nie. Zamówiłem u znajomego w hurtowni, bo San nie odpowiadał, - 500 sztuk. Przysłali 100. Wziąłem, za tydzień jeszcze raz i jeszcze raz, jeszcze raz. 700 było, trza zapakować, tylko w co ? W beczki po ogórkach. Wymyłem, wysuszyłem, dziś i tak mają posmak ogórków kiszonych. Chyba jedynych w kraju,, ale jak potrzebne to udostępnię. Dla zdecydowanych smakoszy sucharów bieszczadzkich o smaku ogórkowym - gratis.
Świece. Obszerny temat. Siedziałem kilka razy przy zniczu w czasie braku prądu. Wrażenie powiedział bym dobitne. Jednak świece. Wybrałem z hurtowni cały towar raz, drugi raz, po kolejnym razie mnie polubili. No co, dziwak jestem do wczoraj. Gdzie ? Ani żona, ani córka, tym bardziej matka nie wiedziały o moim zboczeniu. Kiedyś, rok temu żona znalazła u mnie w portfelu w takiej odosobnionej przegródce 1000 zł. Ty h..u, to ja pracuję a ty kasę na boku na dziwki wydajesz ? Dobrze, że wtedy już swoją córkę w temat wprowadziłem. Wytłumaczyła matce co i jak. Zaprosiła do magazynu. No tak, ojciec na kurwy nie wydaje.
Świece, chyba płaciłem po 0,6 szt - 1000. Może ktoś z Was czytał wspomnienia Serba na temat wojny w Jugosławii ? Wystarczy wpisać "oblężone miasto". Warto się zapoznać.
Posłuchajcie co ma gość do powiedzenia. Meble, podłogi spalił. Miał jedną butlę gazu propan butan. Pospolity do naszych kuchni. Przeżył dzięki tej butli, a raczej własnemu rozsądkowi. Napełniał zapalniczki. Dlatego zapalniczek mam 1000 . Bomba grafitowa. Zapalniczki są z zapłonem tradycyjnym i elektronicznym. Dlaczego nikt ludziom nie mówi, że elektroniki to gówno ? I tak dalej i tym podobne . Nie wiem czy Was to nie nudzi. Że lubię gadać to gadam. Latarki elektryczne, bez baterii - nie do całkowitego ***..a, tylko trzeba im dostarczyć prądu. Dlatego latarki na korbę. W całej okolicy wykupiłem wszystkie. Z niezbędnej konieczności radioodbiorniki . Na korbę też.
Nie ma prądu, co nie jest wcale takie niezwykłe. Wystarczy choroba załogi elektrowni. Do rozładunku wagonu z węglem potrzeba mocnego nawet niezbyt mądrego. Do obsługi systemu z ulicznej łapanki się nie nada. Więc może być, infrastruktura jest, ludzi do obsługi nie ma, prądu w sieci nie ma.
Nie ma prądu, nie ma paliw, bo korby przy zbiorniku nie widziałem, lodówki, zamrażarki, wszystko za 48 godzin bez zabezpieczenia do ***.ia. Kto jest na taką ewentualność przygotowany ? Tydzień da radę na agregacie, a dalej ?
Mam 500 kg soli, Kłodawskiej i umiem żywność w soli zabezpieczać.
Toż nie żebym się chwalił. Czy zwróciliście uwagę na sprawy w tym poście poruszane ?
Proszę logicznie określić miejsce w którym jesteście. Ludzie inteligentni, wykształceni, zasobni (w pieniądze i umiejętności wszelakie). Jesteście w czarnej d...e. Nie potraficie przeżyć samodzielnie tygodnia .
Dotarło ? Czy mam powtórzyć albo coś dodać ?
Ykoslaw szczylu, nazywasz mnie oszustem ?
Sarast, i ty Brutusie przeciwko mnie ?
Do Was obu Panowie. Cytując klasyka "nie chce mi się ..." Z Wami skończyłem.