Glifosat po żniwach i nic więcej. Dwa kawałki, jeden po pszenżycie częściowo wymarzniętym, drugi po życie sianym 21 grudnia. W miejscach gdzie wyleciało pszenżyto, było trochę rdestu ptasiego którego glifosat nie spalił ?! Na zwięźlejszej glebie pewnie problemu by nie było, z piasku łapy wyciągały go z korzeniami. Kilka razy łapy się nim przypchały.
Po zasiewie żyta, ze względu na bardzo późny termin siewu, dzień po orce i klasę V, VIz, poszedł wał Cambridge- Croscil a przed siewem agregat talerzowy z wałem pakera. Na tak zagęszczonej glebie (lotnym piachu) siało się idealnie.
Gdyby przed łapami były kroje talerzowe, żadna świńska trawa nie stanowiła by problemu. Podobno "Czajkowski" sam takie sprzęty z krojami produkuje, bo firmy zachodnie jeszcze na ten pomysł nie wpadły.
Na takich glebach nic nie ma prawa się wyłożyć, chyba że właściciel ze śmiechu. Nawet gdyby, to grządki są usypane z pulchnej gleby. Kilka deszczy, gleba siądzie, nie powinno być torowiska. Wojtas widział, ja się tyko domyślam. Pożyjemy zobaczymy.
Piasku nie powinno się wcale obrabiać. Jak już, to mieszać go jak najmniej.
Koszty samego ON. Orka, wysiew nawozu, siew agregatem czy osobno, z wałem czy bez. U mnie wychodzi ok 230 zł.
Czas którego nie mam.
Powody jw zmusiły mnie do tej metody.