Moja 514 3 lata temu miała dosłownie hutę w silniku po tym jak pękł kawałek węża odprowadzającego wodę do kranika spustowego,cała woda wyleciała,aż silnik zacisnął sie na tłokach i zgasł,myślałem już że pozamiatane,lecz po ostydnięciu,ciężko ale zapalił,walił mocno z odmy dym.No nic,zrobiliśmy ten wężyk, nalałem wody i w pole,mimo że walił odmą i tak miał pierońską siłe,po2 ha koszenia,gdy zeżarł troszke oleju, dymienie z odmy jakby całkowicie ustało i przestał brać olej, ciśnie w porządku i skończyliśmy żniwa .Silnik chodzi do dziś, ładnie odpala , nie kopci,mało pali,jedynie co to uszczelka pod głowicą nie trzyma wody na zgaszonym silniku i idzie do oleju, na chodzie jest ok.Dodam tylko że przed zagrzaniem silnik był żyleta i nadal chodzi pięknie.Nikt mi teraz nie wpowie że silnik ifa to padaka,,bo bizon już by pewnie miał kapitalny remont. Ale sie rospisałem.
O FORTSCHRITTA TRZEBA DBAĆ,TO NIE ŻADNA CHIŃSKA BLAĆ,BO TO DO DZIŚ JEST SPRZĘT FEST I DLATEGO JEST THE BEST!!!
Gdy ci smutno,gdy ci źle,idź do kuchnii,nażryj się...
+7/-0