Chciałbym się podzielić z Wami moimi doświadczeniami odnośnie naprawy rozrusznika. Nie było wcale łatwo, ale w końcu- sukces. No to po kolei.Najpierw zawiozłem rozrusznik do zakładu Brzozowski w Niemcach pod Lublinem.Nie powiem-dobra firma, wymienili tulejki, sprzęgiełko i dwie cewki te boczne. Koszt 240 zł.Przywożę do domu, zakładam, no i d...a. Jeszcze gorzej jak było, bo tulejki spasowane.Kupiłem dwa komplety pilników, siadam na krzesełku i piłuję ze trzy godziny ząbki na wieńcu.Trochę były zjechane, szczególnie tam gdzie silnik sie zatrzymuje. Ale to też nic nie dało.Zawiozłem rozrusznik jeszcze raz do naprawy. Pozaglądali, coś tam niby podgięli, no i ma być.Zawożę do domu, no i to samo.Rozrusznik za wcześnie zaczynał kręcić zanim wskoczył w wieniec i darł niemiłosiernie po wieńcu. Sam zeszlifowałem około 2 mm takiej dżwigienki- brzeg jednej strony. Dżwigienka ta odpowiada za załączanie cewek i kręcenie rozrusznikiem. Po tym zabiegu załącza trochę później.Teraz na 30 prób 30 sukcesów.Powodem problemów był zjechany trochę wieniec Ci w zakładzie zrobili swoje i nie można mieć do nich pretensji. Rozrusznik jest tak fabrycznie nastawiony, że zaczyna kręcić jak kółko rozrusznika wpadnie ok. 2 mm w wieniec No a u mnie tych 2 mm na wieńcu już nie było i tu był pies pogrzebany.Przy jakiejś okazji obrócę wieniec, ale na razie nie ma takiej potrzeby.To wszystko wcale nie było takie oczywiste , ale udało mi się ,,rozgryźć"sprawę.Pomyśliwałem już sobie o przekładaniu wieńca, ale to przecież kupa roboty.Mam nadzieję, ze być może komuś z Was moje doświadczenia przydadzą się.Sam często korzystam z opinii i rad zamieszczanych na Forum i bardzo je sobie chwalę.