w wielkim skrócie to jest tak, że staram się wszędzie gdzie się da ciąć koszty. Gospodarka typowo zachowawcza: plon średni ok 4t/ha zadowala mnie całkowicie Wolę jechać na usługę niż robić u siebie. Kilka hektarków pszenicy - na sprzedaż ale rozwożę wszystko Busem W zeszłym roku wszystko poszło za cenę ok 55zł/q czyli chyba nie źle. rocznie z pozostałego ziarna i dodatków różnej proweniencji wyhoduję średnio 50 świń i 5-6 szt bydła opasowego. Zaznaczam, że terenu na trawę mogę mieć tyle ile tylko dam radę obrobić. W moich okolicach trawę i siano wywala się na kupę i kompostuje bo nikt tego nawet za darmo nie chce. Świnie sprzedaję głównie detalicznym odbiorcom w cenie za ostatni rok od 4,2 do 5,5.(do samej Francji moi odbiorcy pracujący przy azbeście wywożą kilkanaście sztuk, ale te są poporcjowane i powędzone no i zupełnie inny system walutowy dyktuje zupełnie inne ceny) Również ubijam sztuki i obrabiam, ale z uwagi na to, że nie chce mi się tego robić to cenę za usługę mam wysoką bo 120 zł. W związku z tym chętnych jest mało, ale jak ktoś się uprze to cóż zrobić. Owies koniarzom na worki sprzedaję to mi zawsze brakuje tego towaru, ale najczęściej go przerzucam od kupli. Podobnie jak słomę 2zł/wiązkę i siano 5zł/wiązkę ale tego towaru mam do oporu. Poza tym kilkadziesiąt kur niosek Jak komuś nie pasuje cena to nie namawiam, ale ci co biorą to biorą i nie narzekają bo wiedzą co jedzą.
Teraz zastanawiam się czy dałoby się jakoś obejść system IRZ i pokombinować coś z wołowiną bo rynek zaczyna się krystalizować i za dwie ćwierci odpowiednio sprzedane jest równowartość całego żywca.
Moja ideologia to ominąć wszystkich pośredników których się tylko da. W tym celu kalkulator i telefon non stop w rękach. Jak bus stoi więcej niż dwa dni nieodpalony to znaczy że dzieje się źle. Ale na dzień dzisiejszy mam zamówienie na 2,5 tony pszenicy muszelki po 80 zł/q więc jutro dymam, Mimo, że sobota. Ponadto realizuję taki plan: dotacje inwestuje w sprzęt którym wykonuję usługi. Z moich obliczeń wynika, że wszystko oprócz ZT 325 się już zwróciło
Małe świństwa mówi się głośno... Wielkie - szeptem. Prawdy natomiast nie mówi się w ogóle. Kto wie czy każda prawda nie jest w gruncie rzeczy największym świństwem? więcej
Marek Hłasko - Ósmy dzień tygodnia