hm akurat rodzina najchętniej by mnie oskalpowała i za skórę jeszcze wzięła jak dziadkowie byli na chodzi to przez 20 lat nikt nie chciał jak skończyłem szkołę to dziadek umarł a babcia się dzięki bogu wyniosła, to teraz wszycy by chcieli a robić nikt nie chciał tylko spierdalać jak najdalej i od rodziców i od krów, orania i martwienia się pogodą, z resztą to inna historia, dziś rozmawiałem z siostrą i ze znajomym którego kolega za sprzedane gdzieś ok 2000r gosp kupił najpierw 100 a teraz ma gdzieś 600 a w domu nowy park maszynowy choć mam gdzieś ten park maszynowy, obecnie mam ok 50 zwierzaków w przyszłym roku 15ha kukurydzy już wiem że słomy mi zabraknie i gdzieś ją muszę naruchać, jeżeli chodzi o kopalnie to koparka w linii prostej ryła jakieś 700m od domu... już tu nie wrócą zasypali się, zrobili największe w polsce wysypisko(zasypane) i dopiero co wryli się pod ościsłowem skasują moją drogę do strzelna teraz będę musiał jechać przez skulsk ale na bank już nie wrócą chyba nie warta skórka wyprawki za mało węgla za dużo nadkładu. Siostra powiedziała mi że ludzie zmieniają pracę, zmieniają ośrodki życia, sprzedają domy i abym się nie zastanawiał, puki co i tak takiej decyzji nie podejmę bo to bardo gruba sprawa. Ojciec dziadka kupił wieś po wojnie od jakiegoś żyda, wieś nosi imię mojej prababki tu jest rodzinne gniazdo właściwie o które dba tylko matka i ja, rodzeństwo ma w dupie bo to takie wielkie poznanioki bardziej poznańscy niż grobelny. wiem że jak dalej będę robił to co robię to ograniczy mnie ziemia, a tu jest takie parcie jeden drugiego bez pardonu w jajo robi i hańbi nazwisko dla paru ha i za jakie to wszystko pieniądze że chyba bym musiał doopą na dworcu dorabiać aby mnie na ziemie było stać a nie zanosi się aby miała stanieć ,nie w wlkp, nie tam gdzie kopalnia zabrała grunty i nie tam gdzie zostawiła zwałki(pola "rekultywowane") bo to trudno polem nazwać a i tak ludzie o nie walczą. Biorąc sprawę na chłodno to odpowiedź jest prosta ale to nie jest wcale proste.
jak dziadek już poddawał się rakowi to gosp poszło w dzierżawę a bydło zostało skasowane w te gosp wsadziłem oszczędności z pracy w uk , mr i kredyt mam 80 tys na karku więc duż zainwestowałem ale dla mojej rodzinki nie liczy się wcale że realizuję się to co dziadek by sobie życzył oni nie rozebrali tego gospodarstwa tylko dlatego że nie mieli czelności mu tego powiedzieć a dwa zapis był już w 97 roku i nikt z nich nie chciał bo jeszcze musieliby z nimi mieszkać, wyjaśnie jeszcze z tą babcią bo to stara wredota przez którą dziadek wolał siedzieć w oborze niż z nią w domu jest narzędziem manipulacji w rączkach rodzinki a doszło do tego że raz wezwali policję na mnie że niby ją pobiłem aby mnie szantażować więc już macie pewien obraz a babci pasuje bo jak każdy zawsze miał ją w doopie tak teraz jest w centrum uwagi ale nie wie kobieta jak się myli bo jej kochanym dzieciom nie o nią chodzi tylko o to aby urwać jeszcze większy kawal sukna. Ale się wkurzyłe jak o tym pomyślę, mam takie podejście że zdecydowałbym się na kredyt bo chcę do czegoś dojść, coś osiągnąć a teraz na horyzoncie widzę granicę, wiadomo że kredyt na ziemię oznacza wiele lat spłaty i brak pola manewru i wperdzielanie co najwyżej chleba ze smalcem to i tak nic, teraz mając 80 000 kredytu myśle o tym nieustannie hmm jak mówię znajomym że mi ciąży to się śmieją bo mają po 300. W tym gosp pieniądze to pikuś przy pracy i poświęceniu to jest najcenniejsze omurowałem studnię kamieniami i jak sprzedam będzie to czyjaś studnia a to moja praca i moja wizja to jest kurewsko ciężkie.
Ten Adolf Hitler to dziwny człowiek. Nigdy nie zostanie kanclerzem, najwyżej ministrem poczty, a i to bardzo wątpliwe! To tylko zarozumiały Czech, który wynurzył się z rynsztoka. Że ludzie się go boją, oto czego nie mogę pojąć! Najdalej za rok zostanie zapomniany, a o jego partii, młodych łobuzów nikt nawet nie będzie mówił.”
[Paul von Hindenburg w rozmowie z gen. Schleicherem i bp. Münsteru, 24-02-1931]