Temat: A gdybym jutro umierał
to co bym zrobił dzisiaj?
[Paul von Hindenburg w rozmowie z gen. Schleicherem i bp. Münsteru, 24-02-1931]
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Forum Fortschritt i IFA » Hyde Park » A gdybym jutro umierał
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
to co bym zrobił dzisiaj?
trudno powiedziec:P jak się nie jest w takiej sytuacji ale pewnie spełnił jakieś swoje marzenie jak by było jak
Jakbym jutro umierał to dziś zabiłbym żone żeby jutro było nam rażniej , a z drugiej strony zostawjwjąc młodą żone to spokojnie umżeć nie można.
eee tam znając życie ( moje szczęście) to z planowanej śmierci były by nici więc nic szczególnego bym nie zrobił...
Myślę ze nic bym nie zrobił gdyż człowiek z natury ma zawsze nadzieje
Fenol chyba nie masz myśli samobójczych ??? Ale jeśli miał bym kopnąć w kalendarz jutro to jeszcze dziś wsiadam w samochód i jadę odstrzelić kaczyniaka i macierewicza .
poco tylko tych 2 od razu cały rząd niech się inni nie męczą
nie mam myśli samobójczych ale to co napisałeś bardzo mi się spodobało, to takie ludzkie
Mam przez miedzę umierającą sąsiadkę, Pani ma 80 lat 2 lata temu przypętało się raczysko wiadomo od 3 tygodni. Są już przeżuty, przez te 3 tygodnie sąsiadka ze słabszej starszej Pani która wstawała raniuteńko, paliła w piecu i przygotowywała domowe sprawunki stała się wiurkiem. Nie mam śmiałości odwiedzić tej Pani, chciałbym ale się boję. Boję się jej reakcji i własnej nie wiem czy będę w stanie bezczelnie ją okłamywać że będzie dobrze. Ta Pani nie wie że to raczek dzieci zdecydowały że nie może tego wiedzieć bo zgaśnie natychmiast, w tej sytuacji to najmądrzejsze wyjście. Ta Pani jednak wie doskonale co się dzieje i już pogodziła się ze śmiercią. dostaje silne leki przeciw bólowe, raczysko opanowało brzuch sąsiadka nie je od jakiegoś czasu, każdy kęs jest zwracany. Organizm sam skraca funkcjonowanie aby tego nie przedłużać. Do domu zagląda 5 dzieci z żonami, mężami, wnukami. Podziwiam ich, oni widzą że mama umrze i radzą sobie z tym tak niesamowicie dzielnie, sąsiad mówi że był przygotowany na to od pewnego czasu, w takich chwilach myślę o moich rodzicach o tym że chciałbym być przy nich kiedy będzie ich koniec, zastanawiam się nad własną śmiercią, w jakich okolicznościach? jak? gdzie? czy będzie boleć? Niesamowite jak życie jest kruche a moment kiedy będzie trzeba odwalić kitę jest nieunikniony. Chciałbym umrzeć w domu, w moim pokoju w lubuskim przy otwartym oknie latem gdy kwitnie bez.
Rak.... cóż wiele mówić. dziś to na tyle cwana bestia że atakuje każdego. większość zgonów to wynik działania nowotworu.
Tato jak się dowiedział o tym że ma nowotwora to się nie poddał. Walczył z draniem ponad 8lat. Jego upór, chęć do życia i myśl o tym że jeszcze nie wszystko na tym świecie zrobione trzymały go przy życiu. Jak przyszły przeżuty to w listopadzie położyło go do łóżka. mimo to codziennie się mnie czy mamę pytał o wszystko co z gospodarstwem było związane. póki miał siły to wszyskie dokumenty, wszystkie sprawy sam prowadził leżąc na łóżku bądź siedząc przy stole na swoim wózku. Następnego roku w czerwcu siostra brała ślub. Tato na tyle był uparty że się nie poddał. Był razem z nami na tym ślubie. Pokazał nam wszyskim jak się stawia czoła przeciwnościom losu. Trzy tygodnie póżniej jak wracałem z nim ze szpitala gdzie mniał dostać chemię zasłabł. Po pięciu godzinach zmarł. Zmarł w dzień urodzin swojej ukochanej żony. Miał ledwo 61 lat.
Pisze to rycząc jak dzieciak, bo dopiero po jego śmierci poczułem ile dla mnie znaczył. I mimo że to prawie 5lat minęło, jakoś do końca sie z tym pogodzić nie mogę.
Po co wam to wszystko pisze??? Bo w dniu kiedy poczuje że koniec już blisko, chciałbym tak jak on nie poddać się puki sił mi nie zabraknie....
Czytając to też się rozryczałem tym bardziej że rok temu zmarł mąż mojej siostry i też na tego skubańca ale z tą różnicą że on chorował 9 dni przez ten czas tylko wiedział że jest na niego chory bo jeszcze 10 dni przed śmiercią zasuwał normalnie w gospodarstwie ,robił zasiewy ,pomagał sąsiadowi przy ugniataniu kiszonki z kukurydzy ,.... tylko taki słaby już był i nie wiedział co mu jest .Pierwszy lekarz i od razu WYROK ŚMIERCI ,to nie powinno tak być zostawił młodą żonę i trójkę dzieci.
Chłopaki sory za mój post , myślałem że Fenol założył ten wątek w formie żartu.
przed chwilą sie dowiedziałem że w wiosce obok zmarł rolnik 58lat, który kilka tygodni temu wybrał się kładem na pole na rewizje. jak wracał 100m od domu urwało się przednie koło. przejażdżkę skonczył na OIOMie. Szkoda mi chłopa.
Co zdążył zrobić dzień przed??? nic, bo leżał jak warzywko na szpitalnym łóżku.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Fortschritt i IFA » Hyde Park » A gdybym jutro umierał
Forum oparte o: PunBB 1.4.4
Configured by: Michal Pukalo