To może i ja dorzucę parę słów od siebie na temat leylanda. Silnik pracował w bizonie 25 lat jedynie miał zmienione pierścienie plus dołożony dodatkowy na który oryginalnie było przewidziane miejsce . Po ty czasie wypaliło dziurę w jednym tłoku, a że sezon w pełni to wymiana jednego i dochodził do końca. Przed następnym sezonem szlif wału bez azotowania, nowe panewki, tuleje i tłoki, reszta nie ruszana. I znów silnik pochodził dwa sezony, a w kolejnym (dokładnie poprzednim) pierwszego dnia pracy tylko coś zastukało za plecami, silnik zaczął spadać z obrotów i dopiero przy ok 1200 obr/min zapaliła się kontrolka od ciśnienia oleju i zgasł całkowicie. Rozrusznik z ledwością, ale dał radę jeszcze obrócić wałem, jak się okazało tylko jedną jego częścią. Do tego na kadłubie silnika pojawiły się rysy z których zaczął wyciekać olej. I znów jako że terminy goniły silnik poszedł na wymianę z dopłatą na uszkodzone części. Dopiero później się dowiedziałem w warsztacie, że pękł wał, dwa korbowody i wyrwało kawał bloku w środku. A niby wszystko było ok w silniku, chodził ładnie, nic nie stukało, ciśnienie oleju było ok, temperatura wody, oleju ok a i tak pier.... Także Tomku powodzenia i oby chodził jak najdłużej, sprawdź jeszcze czy poprzedni właściciel nie zamknął obiegu oleju na chłodnice by podnieść ciśnienie przed sprzedażą. A co do obrotów silnika to mam aktualnie 2200 obr/min, ale podniosę mu do 2400 jak miał na poprzednim silniku i niech chodzi jak najdłużej.