Generalnie z anr w zg nie kontaktowałem sie, bardziej z tą druga strona woj lubuskiego. No na przetargach niestety nie mialem jak bywac, bo nie mam zameldowania, dlatego nikt nie chcial mnie dopuscic. Najbardziej rozbawila mnie sytuacja na przetargu nieograniczonym, jak jakis kolo wygrał dzialke, bo przelicytowal wszystkich i na koniec przetargu z ust prowadzacego pada " noo tutaj pan wygrał przetarg, prosze zostac, pan nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni u nas to wie jak sie to wszystko odbywa hehehe" nosz kuzwa nawet sie z kolesiostwem nie kryja. Ciekawe czy po zmianie instytucji i ludzi jak mowisz sarast, dopusciliby mnie do przetargu na dzierzawe, musze podjechac chyba do gorzowa z kierownikiem proozmawiac