Tyle że geodeta czas zajmuje (z dwa miesiące) i nie każdemu sprzedającemu pasuje wydać kasę jeszcze przed sprzedażą.
A jak już kupować np. spadek gdzie 5 osób należy to dopiero problem z dogadaniem. Nie ma komu nawet często na ogłoszenie dać a co dopiero na pomiar. Zawsze trzy osoby są za trzy przeciw i dwie bez zdania (bo do rozwiązania sporu potrzeby jest jeszcze sołtys, proboszcz i prawnik).
Ci co pierwsi wyznaczają granice swoich działek mają jeszcze powierzchnie zgodne z dokumentacją dla tych co na końcu mierzą zwykle braknie kilka arów.
W temacie pomiarów:
Kosiłem kukurydzę u ludzi- mieli na końcu pola taki niby rów melioracyjny albo taka mała rzeczka w (każdym razie po oczyszczeniu było to szerokie na dole z 1m na górze z 4 metry głębokie z 2). Woda z tego czegoś zalewała pola i samorząd (bo to chyba ich własność była) zdecydował o przekopaniu wynajęli koparkę ale że nie mogła wszędzie wjechać to pokopała zawijasami przyszedł potem geodeta sporządzić dokumentację powykonawczą i przeniósł te zawijasy na mapę. Teraz zamiast w miarę prostej granicy jaka była wcześniej mają malownicze półwyspy a teraz przy oczyszczaniu koparki trzymają się dokumentacji i nowego kształtu rzeki.