w ramach zapobiegania corocznej wczesnowiosennej sraczce wybraliśmy się z małżonką na dwa tygodnie na Kubę. Wróciliśmy w poniedziałek i teraz można już spokojnie porobić w polu.
Wrażenia niesamowite, czas cofnął się do 1980 roku, na ulicach cinkciarze, pewexy, wszystkie podstawowe produkty na kartki, w sklepach puste pułki a na ulicach małe fiaty, łady kanciaki, wołgi, moskwicze, ziły i kamazy, a dodatkowo wielkie amerykańce z lat 40-60 ubiegłego wieku. Przejechaliśmy blisko 3300km i miejscami cofnąłem się jeszcze o 100 lat. Widok orki wołami nie w skansenie dziwi... Komunizm wiecznie żywy, a myśli Fidela i Che na każdym płocie. Myślałem że już takich rzeczy w życiu nie zobaczę. Traktory to najstarsze jumzy, parę chińczyków i mnóstwo koni które normalnie pracują w transporcie i na polach. Kraj w którym jadąc drogą widzę bydło po każdej stronie drogi pasące się na pastwiskach, a jednocześnie mleko jest na kartki dla dzieci do lat5. W hotelu tylko czarna kawa, bo mleka nie ma... Na kartki jest np. 6 jajek na głowę miesięcznie. Stan budynków masakryczny, bo przecież wszystko państwowe, więc niczyje... Przyroda obłędna , piękne widoki i mili ludzie.
Warto to zobaczyć na własne oczy...