Zawsze coś jest nie tak. Za sucho, za mokro, za parno, za wietrznie, czegoś za mało a czegoś za wiele. Pogody nie da się przyłożyć do szablonu i musi pasować, każdy rok jest inny. Natura jest potężna, wie co robi, bo robi to od dawna i robi to skutecznie - skoro trwa a my z nią. Nie pamiętam takiego roku, coby plonów nie dało się zebrać. Jest kwestia ilości i jakości tego plonu. Nie zebrał ten, kto nie chciał zebrać. Powódź 1997, pół Polski zalane - nie miało to wpływu na znaczące zwyżki cen rolniczych produktów nieprzetworzonych.
Nie mówię, że będzie dobrze - będzie standardowo. Kto ma towar potrzebny na rynku żywności, weźmie pieniądze. Kto ma pecha, lub towar mniej atrakcyjny - będzie miał częściowy zwrot kosztów produkcji, lub lekko "w plecy".
Na pewno, jest zły rok dla ostro inwestujących w nawozy na zboża. Trzy razy w plecy - koszt nawozu, zbyt zwarty łan i choroby grzybowe z tym związane i wyleganie.
Pewien gość na giełdzie (Obornicka) w Poznaniu, parę lat temu, na temat pogody powiedział tak "Jak doły, to pełne stodoły. Jak góry, to same dziury." Nie słyszałem nigdy wcześniej tego tekstu, więc poprosiłem o tłumaczenie. Brzmi ono mniej więcej tak : na suchy rok urośnie wszędzie. Na górkach, na dołkach, nawet w wyschniętym stawku - więc stodoły pełne zboża.
Na mokry rok na dołkach wygnije, tym bardziej w kiedyś wyschniętym stawku. Urośnie tylko na górkach, o ile ktoś je ma - więc w stodołach puchy, dziury.