Fotki są mój post wyżej. Jaki towar - takie pieniądze. Ile ja takich "sreber rodowych" zgromadziłem ? Ile od huty uratowałem ? Tylko uratowałem, czy skazałem na marny byt. Człowiek w swoich wierzeniach między innymi liczy na reinkarnację. Na co liczy klamot stworzony ręką ludzką ? Czy nie lepiej byłoby dla tego busa poprzez hutę przeistoczyć się w kawałek szyny kolejowej, nogę do krzesła, czy jeszcze coś innego ? Podchodzę do tematu zbyt sentymentalnie. Proste chamsko narządzie, bezduszna maszyna, pewnie tak w 99 %. Ten jeden % sukcesu we współpracy żelaza z człowiekiem należy do żelaza. Nie wiem jak to jest, ale tak jest.
Co nas otacza jest wytworem natury lub człowieka, który też jest jej częścią. Może wytwórca przekazuje jakąś część swojej energii w procesie tworzenia ? Nie wiem.
Co jakiś czas przygarniam jakiegoś klamota już nie chcianego, nie używanego, nie potrzebnego. Nazbierało się tego. Samochodów kilkanaście, motocykli ze trzydzieści kilka - dawno szczegółowo nie liczyłem. Moje podwórko wygląda jak auto szrot. Jednego sprzedałem na złom, dawno temu. ZIŁ 130 G skrzyniowy. Dziesięć lat nim jeździłem, nigdy mnie na drodze nie zawiódł. Zawsze dowoził mnie i towar do domu. Przyszedł na niego koniec. Wymontowałem z niego co się dało, na hol i na złom. Rama, osie, koła, szkielet kabiny. Przy mnie facet podszedł z palnikiem gazowym, wyciął most odpalając resory. Resory które wcześniej wzmacniałem, składałem po piórze. Nie płakałem, tylko łzy mi same płynęły po policzkach. Nie chcę przerabiać tego jeszcze raz.
Ten stary bus nie zasłużył sobie na taki koniec. Jak go nie sprzedam do jazdy - postawię w tym miejscu co stał dotychczas. Na złom pójdzie wtedy, kiedy będę miał w perspektywie iść głodny spać. Ja lub moja rodzina.
Wydałem przez te dwadzieścia lat na "srebra rodowe" ładny kawałek grosza. Teraz szacunkowo warte są ponad pięćdziesiąt tysięcy złotych - w stanie jakim są. Co to są pieniądze ? Pieniądze to czas jaki się poświęca żeby je zarobić. Sto złotych facet obierający cebulę "na biało" zarobi w trzy dni. Prezes banku w siedemnaście i pół sekundy. Siła nabywcza ta sama, jednak czas decyduje o realnej wartości dla zarabiających. Więc uśredniając, poświęciłem sporo czasu dla tych klamotów, i co dalej ? Ano one są. Problem polega na tym, że ja już nie mam czasu dla nich. Nie przywrócę im dawnej świetności, nie zdążę. Co nadaje się do użytku (wożenia towaru lub własnej dupy bez przesadnego obciachu) - sprzedam. Resztę zostawię. Myślę o jakimś stowarzyszeniu. Mogę przekazać nie odpłatnie to co zgromadziłem. Kawał Polskiej motoryzacji i nie tylko. Z każdym żelastwem wiąże się także historia ludzi, których w większości już nie ma. Niech młodzi ludzie zajmą się nie tylko kompem, TV, prochami i innym badziewiem. Taki mam plan. Może chociaż to po mnie zostanie. Zabrzmiało pompatycznie. Znaczy czas kończyć.