Odp: Szkody łowieckie
W każdym kole łowieckim wyznaczone są osoby do szacowania (dogadywania się z chłopami) szkód łowieckich. Każde koło ma swój budżet. Krawiec kraje jak mu materiału staje. Są koła, które dzierżawią obwody typowo leśne, i są takie które dzierżawią obwody polne. Jedne mają wielkie szkody inne wcale. Mogą być nawet po sąsiedzku. Jedno ma z czego płacić drugie nie ma. Jak nie ma, to co, kapelusz do góry denkiem i zrzuta ? Na gorzałę może być, na ziarno do dokarmiania w zależności od potrzeb, na wypłatę chłopom za szkody ni ch..a. Zwierzyna w stanie dzikim jest własnością Skarbu Państwa, niech Skarb Państwa płaci za szkody.
Nie idzie się dogadać z myśliwymi wyznaczonymi do szacowania szkód - gadać trzeba z łowczym koła. Jak łowczy olewa temat - z prezesem. Po prezesie jest zebranie tzw (członków koła) które jest otwarte dla każdego. Średnio połowa w nim jest chłopów. Można się dogadać, tylko trzeba chcieć.
Sąd niby jest od rozstrzygania sporów, tylko przy okazji zabiera czas i generuje koszty.