Miałem kiedyś psa jagdterriera to jako szczeniak bał się krów, ale jak wyrósł to nie było na niego żadnym problemem osaczyć najdziksze i najbardziej rozjużone bydle. Komu coś uciekło to przychodzili do mojego psa po prośbie. Kolesiowi byk dwa dni po polach się wałęsał i nie dał do siebie podejść bliżej niż na 50 metrów. Ojciec zobaczył jak załamany chłop zaczyna się modlić do byka, i pojechał do domu po psa. Jak tylko pies zobaczył byka to atak, lekko dziabnął go 2 razy w nos, ale byk nie przesunął się nawet 5 metrów, po kilkunastu minutach walki, przerażony byk wsunął głowę pod pachę swojego gospodarza, a ten nie wierzył w to co widzi.
Małe świństwa mówi się głośno... Wielkie - szeptem. Prawdy natomiast nie mówi się w ogóle. Kto wie czy każda prawda nie jest w gruncie rzeczy największym świństwem? więcej
Marek Hłasko - Ósmy dzień tygodnia