O i w tym momencie całkowicie się z Tobą zgadzam, bo bardzo ciężko cieszyć się jest mi z sytuacji kiedy rząd chwali się jakimś marnym 2% wzrostem gospodarczym kiedy w związku z organizacją Euro 2012 wartość wszystkich inwestycji infrastrukturalnych związanych z jego organizacją to ponad 100 miliardów Euro. W tej sytuacji powinniśmy mieć stabilne i silne firmy, które są w stanie realizować projekty budowlane na skalę całej Europy, a nie bankrutować jeszcze zanim inwestor dokona odbioru budowy.
W zeszłą niedzielę oglądałem na TVNie program o tym jak i w jakich okolicznościach działał Fundusz Kościelny. Zgroza, kolesie w ciągu kilku dni z milionerów stawali się miliarderami. Wały robili takie, że to niepojęte. Ja rozumiem, że zakony, parafie itp dysponowały sporym majątkiem, bo przecież były to najczęściej darowizny prywatnych ludzi i to ich sprawa komu swoją własność dali, ale sposób w jaki to było odzyskiwane, bądź rekompensowane sprawił, że straciłem resztkę szacunku dla hierarchów kościelnych, instytucji i Agencji rządowych, jak i prawa stanowionego przez parlament tego kraju. A przy tym jakie towarzystwo było zaangażowane w tę działalność, to mafie pruszkowska czy wołomińska to przy tym niewinne igraszki wyrośniętych nastolatków.
Wracając jeszcze do komuny i dobrobytu z nią związanego. Specjalnie, aby usystematyzować swoją wiedzę zasięgnąłem wiedzy od rolników, którzy związani byli, lub są z pracą na roli od lat 50 ubiegłego wieku. Sytuacja przedstawia się w sposób następujący. Za Gomułki: bieda z nędzą do kwadratu, obowiązkowe dostawy (oprócz podatku należało rocznie z gospodarstwa o powierzchni niespełna 5 ha "sprzedać" za bezcen 250 kg mięsa 500 kg ziemniaków i ileś tam zboża, ale nie pamiętam ile. Ludzie wręcz za bezcen wyzbywali się gospodarstw i w związku z tym wszelkich obciążeń. Każda pozostała sprzedaż była obciążana darowiznami na Fundusz Rozwoju Rolnictwa. Na terenach odzyskanych powstawały Gminne Ośrodki Maszynowe, które odbierały rolnikom maszyny pozostałe po Niemcach i przekazywały je do spółdzielni i powstających PGR-ów. W takich okolicznościach funkcjonowały w biedzie i nędzy całe rodziny, bo połowę pola trzeba by przeznaczyć na roczne wyżywienie pary koni, wobec tego wszystkie drogi, śródleśne łąki, rowy były wykoszone, a sąsiedzi między sobą ustalali, nierzadko przy pomocy pięści lub kłonicy, kto, które pół drogi wykosi. I tak nastał Gierek który zniósł obowiązkowe dostawy, pozwolił na zakup maszyn i udzielanie nisko oprocentowanych kredytów. Zaczęło być dobrze to znaczy normalnie. Co rolnik wyprodukował to państwo kupiło przyzwoicie płacąc. Taka sielanka trwała do 1976 roku, kiedy to nastąpił kryzys i powróciła niedola, wysokie koszty produkcji, niskie ceny zbytu i tak to wszystko kulało aż komuna zbankrutowała raz w 1980, a potem z kretesem w 1989. Jak słucham wywody niedoinformowanych fanatyków komuny, którzy twierdzą że za komuny to było super i było, ale przez 6 lat, przypomnę że komuna trwała w tym kraju przez 44 lata. W tym okresie zawsze przyzwoicie byli traktowani zaangażowani działacze partyjni i być może Ci co najgłośniej gardłują za komuną są ich potomkami. Ja osobiście brzydzę się działaczami wszelkich formacji partyjnych, bez względu na sztandar spod jakiego się wywodzą, bo polityka zrobi z każdego przyzwoitego człowieka ku.wę i kanalię.
Resztę można doczytać w internecie, bo znalazłem wiele opracowań historycznych,(Z życiorysami W.Gomułki i E. Gierka na czele) które potwierdzają zdobyte, przeze mnie na gruncie informacje.
Jest też wiele gorzkich słów w tych opracowaniach na temat PGR-ów i ich roli w zniszczeniu dobrze zapowiadających się gospodarstw indywidualnych, bo prawdopodobnie, gdyby nie kolektywizacja to nasze gospodarstwa najprawdopodobniej wyglądały by tak jak te na zachodzie, albo lepiej.
W chwili obecnej dzieje się podobna katastrofa z podziałem pieniędzy tzw Unijnych, a tak na prawdę naszych, pochodzących z naszych wpłat do wspólnej kasy. Gdyby całość pieniędzy przeznaczonych na rolnictwo trafiła do rolników, to doszło by do tego, że była by ogromna nadprodukcja żywności, ale żeby temu zapobiec mądrale z Komisji Europejskiej zrobili tak, żeby ogromną część kasy przeznaczać na szkolenia, projekty, organizacje i różne inne dyrdymały, które sprawią, że pieniądze zamiast poprawiać budżet rolnika, poprawiają budżety cwaniakom, którzy zza biurek knują gdzie jeszcze da się wydrzeć dla siebie kasę przeznaczoną na wieś i rolnictwo.
Małe świństwa mówi się głośno... Wielkie - szeptem. Prawdy natomiast nie mówi się w ogóle. Kto wie czy każda prawda nie jest w gruncie rzeczy największym świństwem? więcej
Marek Hłasko - Ósmy dzień tygodnia